Gra, która zmieniła moje życie: jak Pollyanna nauczyła mnie dostrzegać światło w ciemności


Kiedy po raz pierwszy przeczytałam Pollyannę jako dziecko, nie wiedziałam, że ta prosta historia o dziewczynce i jej „Grze w Zadowolenie” stanie się cichym kompasem, który będzie mnie prowadził przez życie. Byłam zbyt mała, by rozumieć filozofię czy poradniki o pozytywnym myśleniu, ale zrozumiałam jedno – kiedy życie boli, zawsze można znaleźć coś, z czego warto się cieszyć.

Gra w Zadowolenie

W powieści Eleanor H. Porter mała bohaterka uczy wszystkich wokół sztuki dostrzegania dobra nawet w najtrudniejszych chwilach. Nazywa to Grą w Zadowolenie –  prostą zasadą, która brzmi:

„Zawsze można znaleźć coś, z czego można się cieszyć, bez względu na to, co się wydarzy.”

Na pierwszy rzut oka brzmi to naiwnie –  zbyt prosto jak na świat, który często wydaje się zimny, skomplikowany i niesprawiedliwy. Ale właśnie w tej prostocie tkwi jej siła. Ta gra nie każe nam zaprzeczać bólowi ani udawać, że wszystko jest w porządku. Zaprasza nas jedynie do spojrzenia na życie z innej perspektywy – takiej, w której wdzięczność zastępuje zgorzknienie, a ciekawość zastępuje skargę.

Gra, gdy życie staje się trudne

Jako dziecko zaczęłam grać w swoją własną wersję Gry w Zadowolenie. Kiedy życie podkładało mi kłody pod nogi – a robiło to często – zatrzymywałam się, brałam oddech i szukałam czegoś dobrego, ukrytego w tym chaosie.

Kiedy ponosiłam porażkę – cieszyłam się, że nauczyłam się czegoś nowego.
Kiedy coś straciłam – cieszyłam się, że wiem już, jak bardzo to było dla mnie ważne.
Kiedy cierpiałam – cieszyłam się, że wciąż mam siłę, by czuć.

Nie chodziło o to, by udawać, że nie jestem smutna – chodziło o to, by nie pozwolić, by smutek mnie zdefiniował.

Zmiana perspektywy

Z czasem ta gra całkowicie zmieniła mój sposób patrzenia na świat. Problemy przestały być karą, a stały się lekcjami. Rozczarowania zmieniły się w nowe kierunki. Ludzie, którzy mnie zranili, stali się nauczycielami granic i poczucia własnej wartości.

Zrozumiałam wtedy, że Pollyanna nie była tylko postacią z książki dla dzieci. Była przypomnieniem, że optymizm nie jest dziecinny – jest odważny. Trzeba mieć ogromną siłę, by wybrać nadzieję, gdy łatwiej byłoby wybrać rozpacz.

Gra w Zadowolenie dziś

Nawet teraz, jako dorosła osoba, wciąż gram w tę grę.
Kiedy plany się rozpadają – szukam tego, co może się dzięki temu zrodzić.
Kiedy dzień jest ciężki – szukam drobnych momentów piękna: dobrego słowa, ciepłej kawy, zachodu słońca, którego prawie nie zauważyłam.

I za każdym razem życie staje się odrobinę lżejsze. Bo to, na czym skupiamy uwagę, tworzy naszą rzeczywistość. Im więcej dobra dostrzegamy, tym więcej dobra naprawdę widzimy.

Na zakończenie

Świat nie zawsze potrzebuje więcej porad – czasem potrzebuje po prostu więcej perspektywy.
Więc kiedy następnym razem życie wystawi Cię na próbę, zagraj ze sobą w małą grę:

„Z czego mogę się cieszyć właśnie teraz?”

Możesz się zdziwić, ile mocy kryje się w tym jednym, prostym pytaniu.

2 myśli na temat “Gra, która zmieniła moje życie: jak Pollyanna nauczyła mnie dostrzegać światło w ciemności

Dodaj odpowiedź do agajoz Anuluj pisanie odpowiedzi