
Wrzesień nadszedł i… już prawie uciekł. Nie wiem nawet, kiedy te dni zleciały. Czas, mam wrażenie, postanowił mnie wyzwać na pojedynek – i gna przede mną jak szalony, nie oglądając się na moje zakwasy i potknięcia.
Po wakacjach jestem mniej sprawna fizycznie – właściwie nic nie ćwiczyłam. Wywracam się, nogi odmawiają posłuszeństwa, a on mnie łapie za włosy i ciągnie jak wypchaną lalkę. Nie zwraca uwagi, czy nie walnęłam twarzą o ziemię, albo czy obojczyk nie zrobił fikołka na wystającym kamieniu. Taki egoistyczny dupek, którego warto byłoby oblać zimnym moczem.
Ale nie mogę – bo jestem na niego zdana. Jakby zrobił ze mnie swojego zakładnika i za wszelką cenę chciał udowodnić, że nie podołam jego wyzwaniom. Tempo? Błyskawiczne. Nie dość, że wrzesień przepłynął mi między palcami, to kolejne miesiące nie zamierzają zwolnić, bo grudzień i święta już łypią na mnie zza rogu. Tak, wiem, wielu z was pod nosem mruczy teraz: „Zamknij się kobieto, Halloween jeszcze nie było, a ty już o świętach”. Zgadzam się, ale supermarkety już wyprzedają choinki, więc… cokolwiek.
Starsze dziecko zaczęło szkołę średnią. W mojej głowie uroiłam sobie, że będzie łatwiej. Bo starsze, bo bardziej samodzielne. Moja głowa krzyczy: „Taka stara, a taka naiwniara!”. No cóż, naiwniara ze mnie.
Dwoje dzieci w dwóch różnych szkołach – jak tu ma być łatwiej? Dojazdy, rozjazdy, podwózki, przywózki… Matka w trybie taksówki na akord. A po szkole córka ma zajęcia taneczne – codziennie! Tak, codziennie! Powinnam być szczęśliwa – i jestem, bo znalazła pasję i kocha to, co robi. Ale serio, dlaczego kosztem mojego czasu?!
Cała logistyka życia rodzinnego leży na moich barkach. Od rana do nocy, a i w nocy nie ma lekko – bo synuś śpi z mamusią, owinięty jak kokon. Walka o przykrycie i kawałek łóżka trwa.
Zeszły tydzień? Mentalnie wyciśnięta, zmiażdżona, podeptana. Gwałt psychiczny, nazwijmy to po imieniu. A najgorsze jest to, że wiem, co może pójść nie tak w następnym tygodniu… i już mnie to przeraża.
Czy to okropne, jeśli powiem, że chcę spakować walizkę i wyjechać SAMA na kilka dni wakacji? Bo wiecie co? Czasem matka też potrzebuje oddechu – i najlepiej bez podawania herbaty i przypominania, żeby odrobić lekcje.