Umiera śmiercią naturalną..

Moja córka ostatnimi czasy często mówi o tym, że jak dorośnie, chce być pisarką i artystką. Kolorowe długopisy walają się po kątach domu, tu i tam znajduję zapisane krótkimi historyjkami kartki. Uwielbiam je odkrywać. Zazwyczaj papier złożony jest w pół a na przodzie, jako strona tytułowa znajduję się jakiś wykonany przez autorkę rysunek nawiązujący lub nie do tekstu. Najczęściej napotykam się na nie podczas sprzątania, kiedy dzieci są w szkole. Tak, już i mój Misiu Pysiu dzielnie drepta za starszą siostrą do szkoły. Tyle czasu minęło odkąd pisałam ostatni raz..

Wracając do sprawy opowieści mojej Miśki.. to takie dziwne uczucie, kiedy otwieram te kartki. Ciekawość, podekscytowanie, obawa i niepewność co tam dziś przeczytam. Jak do tej pory, zawsze pojawiał się na mojej twarzy delikatny uśmiech i ciepełko wypełniało mojej serducho. Czasem pogubione literki, czasem pominięta kropka, albo dwie. Zdania wielokrotnie złożone do potęgi i brak przecinków, ale treść jest fajna. Jest potencjał 😊

Tak sobie kiedyś gadałyśmy wieczorem przed spaniem o tym pisaniu i wspomniałam Mii o moim zapomnianym albo bardziej zaniedbanym aniżeli zapomnianym blogu. Nie bardzo wiedziała o co mi chodzi, kiedy próbowałam jej wytłumaczyć co to blog, że pisze się go na komputerze i że inni mogą czytać, co mami wystukała. Obiecałam, że na drugi dzień jej pokażę.

Zaraz po szkole Miśka zasiadła przy stoliku ze swoimi tęczowymi długopisami i zaczęła coś skrobać. Przypomniała sobie, że miałam jej pokazać moje zapisane kartki. Odpaliłam więc kompa. Tu wspomnę, ze doczekałam się w końcu nowego nabytku 😁 i wyświwtliłam mojego bloga. Mia otworzyła szeroko oczy. Posłuchała chwilę o czym pisałam i wróciła do swojego zajęcia.

A ja zostałam patrząc w zapisane strony.. Ostatni mój wpis miał miejsce 24 lutego! O zgrozo! Toż to prawie rok! A co to był za rok! Ile się wydarzyło o czym warto i nie warto wspominać. Chyba każdy z nas przyzna, że 2020 to jeden wielki niewypał, który z wielką chęcią pożegnać jesteśmy gotowi. Myślę, mam nadzieję, jestem pełna wiary w siebie, że o tym napisze przy kolejnej mojej tu wizycie.

Tymczasem, chciałam tylko odkurzyć zapisane karty i przypomnieć sobie i tym co mnie kiedyś czytali, że jestem. Jestem, mam się dobrze i nie zapomniałam o tym małym moim światku. Zaniedbałam go, to prawda, ale nie zapomniałam. Zastałam tu kilka rozpoczętych artykułów, których chyba nie będę umieć dokończyć, bo nie pamiętam do czego zmierzałam 🤪 Sprawdzając statystyki bardzo pozytywnie byłam zaskoczona faktem, że wciąż ktoś tu i tam mnie odwiedza. Dziękuję!

Zdaję sobie sprawę, że mój blog umiera śmiercią naturalną i to już chyba ostatnie tyknięcia zegara, aby go podłączyć pod respiratory, dodać tlenu i pomóc mu nabrać kolorów życia…

6 myśli na temat “Umiera śmiercią naturalną..

  1. Ja czekam na Twój wielki come back, czekam wiernie i wytrwale.
    Wiele osób spowolniło swe pisanie, bądź zawiesiło je, ja w sumie trochę też. To zły czas jest, pełen nerwów i niepewności, to i blogi takie przygaszone chyba… 😉

    Polubienie

    1. Dziękuję kochana 😍
      Chyba coś w tým jest, co piszesz. Ten rok to wielki niewypał, który rzutuje na wiele aspektów..
      Zauważyłam, ze wiele osob spowolniło pisanie. Subskrypcje tak czesto nie przychodza na maila, ale myślę, ze w koncu wrocimu wszyscy do swoich norm 😊

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz