Było to ze 4 lata temu. Moja Miśka Mia Mango była jeszcze malutka. Dostałam smsa z Polski od koleżanki „Rasiu jak masz czas, to wejdź na Skype to pogadamy”. Czas średnio miałam, bo Mia tyle co zasnęła a to oznaczało, że mam maksymalnie, przy dobrych wiatrach 40 minut na ogarnięcie obiadu, zjedzenie śniadaniolunchu, wypicie kawy i pozbieranie całego sklepu z zabawkami z podłogi, co by można było bezpiecznie stawiać kroki. „Kochana, nie dziś, zanim ja odpale swojego laptopa to zejdzie pół godziny na samo jego włączenie, nie wspominam już nawet o wejściu na Skypa bo to graniczy z cudem”. I tak zabrałam się za moja codzienną, syzyfową pracę, mój dzienny workout, bo żeby wszystko odhaczyć z mojej listy, musiałam nieźle się napocić. Słyszę ting-tong. SMS. Otwieram i czytam. „To tyle lat w Anglii jesteś i na nowy laptop Cię nie stać?” Nie wiem.. Może i był to żart, ale ukłuł w serducho. Odłożyłam telefon, popatrzyłam na kompa i pomyślałam ze faktycznie, potrzebujemy nowego. Dodam jako ciekawostkę, ze na tym samym laptopie założyłam kilka dni temu tego bloga. On wciąż żyje, choć musi być podpięty do elektryki non stop. Idąc dalej, do czego zamierzam?

A no do tego, że ludziom w Polsce wydaje się, że my, emigranci, tutaj wszystko dostajemy, nabywamy z łatwością, że to nic nie kosztuje, że pieniądze na chodnikach leżą a jak wracasz z pracy, to po drodze upychasz je po kieszeniach. Wyobrażenie o nas jest nieziemskie. Mieszka w Anglii to ma kasę. Niekoniecznie. Właśnie wtedy, kiedy dostałam tego smsa, było nam naprawdę ciężko. Ja od czwartego miesiąca ciąży byłam na chorobowym. Nie, nie dlatego, że mi się nie chciało pracować i mogłam sobie załatwić zwolnienie od ginekologa, siedzieć w domu i dostawać pieniążki co miesiąc równe mojej stałej pensji. Tu tak nie ma. Chorobowego nie dostaniesz, jeśli nie jesteś chory. A jak już jesteś, to współczuję serdecznie, bo pieniądze, które wtedy dostajesz od państwa są śmiechu warte. Samodzielnie z nich nie przeżyjesz. To samo później tyczy się macierzyńskiego. To nie nasze polskie, 100% płatne. To pieniądze, które nawet na pokrycie czynszu nie wystarczą. Nie wspominam o innych stałych opłatach, które co miesiąc musisz dokonać.
Nie, życie za granicą, nie jest różowe. Nie mówię, że my tu też biedę klepiemy. O nie. Nie o to chodzi, bo można się ustawić dobrze, znaleźć dobrą pracę, kupić dom, auto, jeździć na urlopy i wyglądać jak z żurnala. Można, wiem bo widzę takich ludzi, rodziny. Sami z Jaskiem jeszcze nie rozszyfrowalismy jak się to robi, ale może kiedyś nam się uda 😁
Chciałam tylko przekazać, w imieniu emigrantów, może i nawet poprosić o zastanowienie się, co do nas mówisz. Większość z nas zaczynała na wynajmowanym pokoju z dziesięcioma innymi osobami w domu, różnych narodowości i kategorii. Dwie łazienki w takiej chałpie to był rarytas. Wyobraź sobie ile masz miejsca w lodówce. A syf który każdy po sobie zostawia? Szkoda gadać. Nie wracaliśmy po dwunastogodzinnej zmianie do domu, gdzie był obiad, kanapa, wygodne łóżko. Wracaliśmy do noclegarni. Tak wielu z nas zaczynało. A wiesz o czym się myśli po takim dniu? Jak już leżysz na materacu w kącie wykapany albo i nie, bo do łazienki kolejka? O domu. O Polsce. O rodzinie. Myślisz o tym jak tęsknisz, jak chciałbyś iść do mamy na obiad, jak chciałbyś z kimś pogadać, powiedzieć jak Ci jest ciężko. Płaczesz w poduszkę i zasypiasz bo za kilka godzin zaczynasz kolejną, mordobijczą zmianę w robocie.
Teraz pewnie sobie myślisz, skoro tak im źle to czemu nie wracają? Nie oceniaj, nie wyciągaj pochopnych wniosków. Każdy z nas ma inna historię, każdy z nas jest tu z innego powodu. Nie wiesz co wydarzyło się w życiu tych ludzi, co ich zmusiło do wyjazdu i postawienia wszystkiego na jedną kartę. Dlatego prosze, w imieniu tych, dla których wyjazd byl ostatnim rozwiązaniem, bądź wyrozumiały i pamiętaj, słowa ranią mocniej niż czyny.

Super napisane. Mnie tez nie stac na niewiadomo co. Sytuacja caly czas sie zmienia, polityka sie zmienia, ceny sie zmieniaja. Raz jest mega dobrze, a innym razem zyje sie grosz do grosza. Ale Polacy to chcieliby miec chyba jakas dozywotnia umowe na dobrobyt, a jednoczesnie upewniaja sie, ze dobrze robia zostajac w Polsce, moze na takiej zasadzie 😛
PolubieniePolubienie
Wioleta fajnie sie czyta..bede tu stalym gosciem:)Pozdrawiam Julita:)
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🥰❤
PolubieniePolubienie
Świetnie to ujęłaś kochana. A oceniających ludzi w Polsce pełno i tu też ich nie brakuje …
Pozdrawiam
Sylwia 😘
Pizdrawiam
PolubieniePolubienie
Niestety, wszędzie są ludzie, którzy oceniają 😦 dziękuję za wizytę i proszę k udostępnienia:-)
PolubieniePolubienie
piękne a jakie prawdziwe 😉
PolubieniePolubienie
Prawdziwe, prawdziwe 😊
PolubieniePolubienie